Folkowe przemyślenia – aktywny weekend

Pogoda w tym roku nas nie rozpieszcza, więc jak pojawia się szansa na trochę słońca w weekend, staramy się to wykorzystać. Długi, sierpniowy weekend okazał się być mocno w kratkę, ale po kolei.

Sobotnie popołudnie mieliśmy zajęte, ale poranek już nie. Ponieważ Iza była w pracy, spakowałem do auta Weronikę, Lusię i rowery, i pojechaliśmy do Rybnika. Tam przesiadka na dwa kółka i dalej w las koło zalewu. Niestety, nie odjechaliśmy daleko, jak pojawiły się pierwsze opady. Najpierw małe (jedziemy dalej), przekształciły się w spore (czekamy pod drzewami), a te już w duże (wracamy!). Gdy wróciliśmy na miejsce startowe – zalew – mieliśmy 9km na liczniku i mokre ubranie. Na szczęście zza chmur wyszło słońce, na tyle mocne że postanowiliśmy usiąść w jednej z knajpek i się wysuszyć. Nim to zrobiliśmy, Lusia spuszczona ze smyczy, postanowiła się… wykąpać. Nie miałbym nic przeciwko, ale ona wskoczyła z murku (jak chciała wrócić?) do zielonej bryi, która była przy brzegu jeziora. Żeby było śmieszniej, dwa razy! Jak już się wysuszyliśmy, ruszyliśmy dalej, ale niestety nie mieliśmy już tyle czasu ile chcieliśmy. W sumie zrobiliśmy 19km.

A co to ma wspólnego z grami? Susząc się graliśmy w Rekiny Biznesu, których recenzja ukaże się za 2 dni na GamesFanatic.pl 😉


W weekend, w pobliskim (50km) zamku w Chudowie, odbywał się jarmark średniowieczny. Postanowiliśmy się tam przejechać, nigdy w tym zamku nie byliśmy. Z nami wybrali się rodzice, teściowie, brat, w sumie kupa luda. Impreza muszę powiedzieć jest dość ciekawa, można posłuchać średniowiecznej muzyki, pooglądać walki rycerzy, tańce, popisy łuczników itp. Jeśli lubisz klimaty średniowieczne, musisz tam obowiązkowo się wybrać, należy tylko wcześniej przyjechać, bo są problemy z parkowaniem. Propo średniowiecza, to zdradzę, że nasz klubowicz Dominik, pracuje nad bardzo ciekawą grą w tych klimatach. Kibicuję mu mocno, bo zapowiada się fajnie.

A w domu po powrocie zagraliśmy w Ingeniousa i Calisto. Ta druga okazała się być ciekawą wariacją blokusa. Wkrótce na GamesFanatic.pl ukaże się jej recenzja 😉


W poniedziałek Klaudia kończyła rekolekcje oazowe w Wiśle. Oczywiście po nią pojechaliśmy. Najpierw była msza, potem pożegnanie, a po tym wszystkim wycieczka w góry. Ponieważ było dość późno, wybraliśmy drogą z Kubalonki na Stożek. Szło się super, Klaudia opowiadała jak było, my słuchaliśmy i tak dotarliśmy na górę. Tam przekąska (między innymi smaczne ciasteczka, która upiekła w sobotę Weronika), a potem powrót. W sumie od przełęczy Kiczory, zaczęło padać. Co tam padać, lać! Założyliśmy kurtki, ale za dużo nie pomogły. Po godzinie miałem mokre nawet majtki 🙂 Gdy zaczęło się błyskać, Iza wysunęła się na prowadzenie i pognała do auta, a my za nią. Marsz w deszczu miał jedną zaletę, mogłem sobie obmyślać zasady nowej gry nad którą pracuję. Gry przygodowo-podróżniczej, więc klimat marszu w deszczu był jak najbardziej na miejscu 😉

Po dojściu do auta pojechaliśmy do Istebnej do Renaty, tam zostaliśmy poczęstowaniu gorącą zupką i ciachem, a ja dogadałem sprawę jesiennego folkonu… to już nie długo!

I tak w deszczu i słońcu minął długi weekend.